Karol Marks

Przemówienie wyg³oszone na obchodzie rocznicy gazety "The Poeple's Paper"[1]


Przemówienie wyg³oszone przez K. Marksa 14 kwietnia 1856 r.
Po raz pierwszy opublikowane
w gazecie "The People's Paper" z dn. 19 kwietnia 1856 r.
Podstawa wydania polskiego
: Karol Marks, Fryderyk Engels, "Dzie³a Wybrane" tom 1, Warszawa 1949
Wersja elektroniczna:
Piotr Strêbski - Polska Sekcja MIA luty 2002
Adaptacja:
Wojtek Figiel - Polska Sekcja MIA


Poczynaj±c od r. 1848, tzw. rewolucje by³y jedynie nieznacznymi epizodami - drobnymi rysami i szczelinami w twardej pow³oce pokrywaj±cej spo³eczeñstwo europejskie. Ujawni³y one jednak przepa¶æ, pokaza³y, ¿e pod powierzchni± na pozór tward± znajduj± siê morza p³ynnej lawy, którym wystarczy rozprê¿yæ siê, a rozsadz± ca³e kontynenty ze ska³ granitowych. Krzykliwie i chaotycznie zapowiedzia³y one wyzwolenie proletariatu - tajemnicê XIX stulecia i rewolucji tego¿ stulecia.

Wprawdzie ta rewolucja socjalna nie by³a nowo¶ci± - wynalazkiem 1848 roku. Para, elektryczno¶æ i przêdzarka by³y rewolucjonistami bardziej gro¼nymi ani¿eli nawet obywatele Barbes, Raspail i Blanqui. Jakkolwiek jednak atmosfera, w jakiej ¿yjemy, wywiera na ka¿dego z nas ci¶nienie równe dwudziestu tysi±com funtów, to czy¿ odczuwamy to? Nie w wiêkszym stopniu ni¿ spo³eczeñstwo europejskie przed 1848 r. odczuwa³o atmosferê rewolucyjn±, która je otacza³a i wywiera³a nañ ci¶nienie ze wszech stron.

Stoimy wobec faktu znamiennego dla XIX stulecia, faktu, któremu nie mo¿e zaprzeczyæ ¿adna partia. Z jednej strony, zbudzi³y siê do ¿ycia takie przemys³owe i naukowe si³y, których nigdy nawet nie mog³a sobie wyobraziæ ¿adna z poprzednich epok w dziejach ludzko¶ci. Z drugiej strony, istniej± symptomy upadku, które po wielekroæ przewy¿szaj± wszystkie okropno¶ci ostatniego okresu imperium rzymskiego, znane nam z historii.

W naszych czasach wszelka rzecz jest jak gdyby brzemienna w swe przeciwieñstwo. Maszyna, która posiada cudown± moc skracania pracy cz³owieka i czynienia jej bardziej owocn±, staje siê, jak widzimy, ¼ród³em jego nêdzy i wycieñczenia. Nowoodkryte ¼ród³a bogactwa przeistaczaj± siê, jak gdyby przez z³e czary, w ¼ród³a nêdzy. Zwyciêstwa na polu sztuki zdaj± siê byæ odniesione kosztem warto¶ci moralnych. W tej samej mierze, w jakiej ludzko¶æ zdobywa w³adzê nad przyrod±, podpada cz³owiek pod w³adzê innych ludzi lub pod w³adzê w³asnej nikczemno¶ci. Nawet jasne ¶wiat³o wiedzy mo¿e widocznie ¶wieciæ jedynie na mrocznym tle ignorancji. Wszystkie nasze wynalazki i ca³y nasz postêp nie maj±, zdawa³oby siê, innych wyników, prócz tego, ¿e si³y materialne obdarzone zostaj± ¿yciem duchowym, a ¿ycie ludzkie przytêpione i sprowadzone do poziomu si³ materialnych. Ta sprzeczno¶æ pomiêdzy wspó³czesnym przemys³em i wspó³czesn± nauk± z jednej a wspó³czesn± nêdz± i wspó³czesnym upadkiem - z drugiej strony, pomiêdzy si³ami wytwórczymi a stosunkami spo³ecznymi naszej epoki, jest faktem namacalnym, nieodpartym, niezbitym. Niechaj z tego powodu jedne partie lamentuj±, inne znów niech pragn± pozbyæ siê wspó³czesnych zdobyczy techniki, byleby siê pozbyæ wspó³czesnych konfliktów. Albo te¿ niechaj przypuszczaj±, ¿e tak znaczny postêp w przemy¶le wymaga uzupe³nienia w postaci równie znacznego cofniêcia siê w polityce. My, ze swej strony, dostrzegamy tu nieomylnie tego szyderczego ducha, który sta³e nak³ada swe piêtno na wszystkie te sprzeczno¶ci. Wiemy, ¿e po to, by nowe si³y w spo³eczeñstwie pracowa³y lepiej, potrzebni s± tylko nowi ludzie, którzy by si³y te opanowali - a lud¼mi tymi s± robotnicy.

S± oni tak samo nowoodkrytym produktem wspó³czesno¶ci jak i maszyna. W zjawisku, które nape³nia trwog± bur¿uazjê, arystokracjê i nieszczêsnych rzeczników zacofania, poznajemy naszego mê¿nego przyjaciela Robina Goodfellowa[2], starego kreta, który tak niezmiernie szybko potrafi ryæ pod ziemi±, poznajemy s³awnego pioniera - rewolucjê. Angielscy robotnicy s± pierworodnymi synami wspó³czesnego przemys³u. Nie bêd± wiêc, rzecz jasna, równie¿ w ostatnich szeregach tych, którzy wyst±pi± w obronie zrodzonej przez ten przemys³ rewolucji socjalnej - rewolucji, która oznacza wyzwolenie w³asnej ich klasy w ca³ym ¶wiecie i która jest tak samo miêdzynarodowa jak panowanie kapita³u i niewola najemna. Znam bohaterskie walki, które toczy³a klasa robotnicza Anglii od po³owy minionego [XVIII] stulecia - walki, których s³awy nie pomniejsza to, ¿e usuwaj± j± w cieñ i przemilczaj± bur¿uazyjni historycy. W Niemczech w ¶redniowieczu istnia³ s±d tajemny, który m¶ci³ siê za zbrodnie pope³niane przez klasy panuj±ce - "s±d femiczny". Skoro na jakimkolwiek domu spostrzegano czerwony krzy¿, wiedziano wówczas, ¿e na w³a¶ciciela jego zapad³ wyrok "Femy". Wszystkie domy w Europie s± obecnie poznaczone tajemniczym czerwonym krzy¿em. Sêdzi± jest historia, wykonawc± wyroku - proletariat.


[1] Niniejsze przemówienie Marksa wyg³oszone zosta³o na uroczysto¶ci jubileuszowej gazety czartystowskiej "The People's Paper" (Gazeta Ludowa) w kwietniu 1856 r. Gazeta ta wychodzi³a w Londynie w latach 1852-1858. Marks ze wszech miar j± popiera³, a niekiedy nawet udziela³ jej redaktorowi Jonesowi pomocy w jego pracy redaktorskiej. - Red.

[2] Postaæ ze znanej komedii Szekspira "Sen nocy letniej" - ¿ywa, weso³a i fantastyczna istota; wed³ug ówczesnych wierzeñ - dobry duch, sprzyjaj±cy cz³owiekowi we wszystkich jego sprawach. - Red.

[Powrót do spisu prac Marksa i Engelsa] [Powrót do strony g³ownej Polskiej Sekcji MIA]